Róże

Róże

Zdjęcia i tekst chronione prawem autorskim

Wszelkie prace, zdjęcia i opracowania zamieszczane na tej stronie są mojego autorstwa i nie zezwalam na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojego zezwolenia. USTAWA O PRAWIE AUTORSKIM I PRAWACH POKREWNYCH. z dnia 4 lutego 1994 r.

wtorek, 2 czerwca 2015

O tych, co zazdroszczą...

Właśnie przeczytałam wpis na profilu Ani Krućko o tym, jak to nadgorliwi donoszą na innych do US. Dotyczy to rękodzielników, którzy sprzedają swoje prace bez działalności gospodarczej. Wiem, że mnie to nie dotyczy ale problem sprzedaży rękodzieła zawiera w sobie kilka aspektów:
- początkujący rękodzielnik lub osoba która sprzeda w miesiącu rzeczy na 100zł bo robi to hobbystycznie nie utrzyma firmy ale niestety US to nie obchodzi
- są osoby sprzedające na kilka tysięcy które nie płacą ZUSu więc zaniżają ceny i utrudniają utrzymanie się legalnym firmom
- dla US sprzedaż jednej rzeczy za 3tysiące zł będzie sprzedażą okazjonalną ale sprzedanie 10 w miesiącu każda po 30zł będzie już sprzedażą ciągłą zarobkową. Takie mamy prawo.

Kochani donoszenie nie jest niczym miłym, czasem osoba która zarobiła parę groszy po anonimowym donosie dostanie 5500zł kary po kontroli z US. A skąd wynikają donosy? Głównie chyba z ludzkiej zazdrości. Zamiast zazdrościć drugiemu, że zarobił parę groszy trzeba się samemu wziąć do pracy i zobaczyć czy tak łatwo te parę groszy przyszło. Jestem ciekawa kto zamienił by się ze mną żeby mieć parę groszy więcej kosztem zarwanych nocy, spania po 4 godziny, po 3, czasem mniej bo kiedy ja kładę się po 3 w nocy do łóżka budzi się moje 9 miesięczne dziecko i nie chce już spać. Czasem śniadanie jem w porze obiadu bo przecież muszę wysłać zdjęcia, zapakować paczki, zamówić kuriera. A jeszcze są dzieci, mąż, obiad do zrobienia (na szczęście nie raz ratuje mnie z tym mama), jest sprzątanie, którym często musi się zająć mąż, dziećmi też się zajmuje bo inaczej nic dla Was by nie powstało. Zmywa w zlewie bo ja siedzę w kwiatkach jak tylko dzieci idą spać i przez kilka kolejnych nocnych godzin. Pranie czeka na powieszenie, stos czeka na prasowanie od kilku tygodni!!! Dobrze, że mąż rano przynosi mi kawę do łóżka - inaczej nie podniosła bym głowy do południa (kocham spać :-) ). I mam wspaniałego męża :-)
Pytacie czasem jak daję radę - odpowiedź jest prosta - coś kosztem czegoś innego - inaczej się nie da! Nie da się być we wszystkim perfekcyjnym. Moi trzej synowie naprawdę dają czadu i czasem we dwójkę nie ogarniamy naszej trójki. Żeby jeszcze móc robić to co lubię muszę walczyć ze zmęczeniem, a może maksymalnym wyczerpaniem, z zamykającymi się oczami.
Wyobraźcie sobie, że czasem o godzinie 2 w nocy skręcam krepinę i co chwilę zamykają mi się oczy. W pewnym momencie rzucam wszystko i idę spać bo mi nie idzie i koniec. Innym razem w środku nocy wpadam do kuchni po kubek kawy i działam dalej. Po 3 już nie chce mi się spać i mogła bym siedzieć do rana ale mając świadomość biegania przez kilkanaście godzin za dziećmi dobrze jest się trochę zdrzemnąć. Nie jest łatwo ale nie potrafię zrezygnować z tego co lubię robić.
Pocieszam się tylko tym, że wkrótce dzieci ruszą do przedszkola i odzyskam trochę czasu na pracę, że będę mogła działać w dzień i dam oczom odpocząć.
Zanim pozazdrościcie komuś paru groszy dobrze się zastanówcie czego zazdrościcie, bo pieniądze nie wpływają same na konto. To, że ktoś pracuje w domu nie znaczy, że nic nie robi więc jeszcze jakim cudem może chcieć tak dużo za jakąś "pierdołę" - tak wiele osób postrzega rękodzieło. Ci, którzy kiedykolwiek sami spróbowali coś zrobić ręcznie wiedzą, że łatwo i samo nie zrobi się nic. Jeśli zazdrościcie pieniędzy to pozazdrośćcie i całej reszty z wszystkimi minusami tej pracy, spróbujcie sobie dorobić bo nikt Wam nie broni.
Tak jak Ania Krućko napisała - trzeba być bardzo ostrożnym w sprzedaży własnych prac. Czasem ryzyko przewyższa korzyści niestety.
Pomimo wszystko nie przestawajcie tworzyć, może ktoś zmieni przepisy i cały rynek sprzedaży rękodzieła nieco się zmieni. Teraz jest maksymalnie niekorzystny.
Powodzenia w tworzeniu :-)

poniedziałek, 2 marca 2015

RÓŻE CUKIERKOWE - żeby nie było, że miałam lekko....

Ciągle zasypujecie mnie wiadomościami jak robię różę, bo Wam nie wychodzą, bo nie są takie jak moje, bo nie takie płatki, bo nie takie płaskie, bo....
Wybaczcie ale choć stracę obserwujących ( a raczej lubiących, bo obserwujący pozostaną) to nie będę odpisywała na te wiadomości. Nie z niegrzeczności ale tak sobie od razu pomyślicie. Mam swoje powody, żeby nie odpisywać a jest ich kilka:
  • brak czasu - mam tak wiele wiadomości, że nieraz nie wiem czy nawet znajomym odpisałam albo tylko mi się wydaje, że odpisałam ponieważ myślałam w "międzyczasie" co mam im odpisać
  • krepinowe kwiaty to nie tylko moja pasja ale i praca więc zamiast poświęcić w nocy dwie godziny na odpisywanie na wiadomości typu "jak to jest zrobione" wolę popracować żeby mieć na cholerny ZUS (który co roku idzie o 50zł w górę i trzeba go zapłacić) - tak mam legalną działalność
  • mam trójkę dzieci, którymi zajmuję się w ciągu dnia a pracuję nocami - nie odbiorę czasu przeznaczonego dla nich aby w zamian tutaj pisać setki razy to samo
  • mam dość tłumaczenia, że do doskonałości (w jakimś stopniu - bo zawsze zostaje coś do doszlifowania) dochodzi się miesiącami pracy, nieraz ciężkiej pracy okupionej bólem kręgosłupa, piekącymi oczami od nocnego siedzenia a  nawet całonocnego, odciskami na palcach od kręcenia krepiny (w moim przypadku) - zajrzyjcie na inne blogi gdzie dziewczyny tworzą cuda, przejrzyjcie ich prace od początku i zobaczycie jakie zmiany zachodzą po miesiącach a nawet latach. Dopiero w długich odstępach czasu widać zmiany.
  • nigdy nikt mnie nie uczył kompletnie niczego. Sama zaczynałam kombinując jak skręcać pasek, jakiej szerokości ciąć krepinę, zresztą nawet nie wiedziałam co to jest krepina!!! Sama kombinowałam z drucikami, klejami, patykami, paskami. Ile ja wymyślałam jak to się zwija. Tylko ja wiem ile razy zostawiam krepinę w koncie bo mi nie wychodziło i miałam dość a za kilka dni wracałam znowu i znowu, do skutku. Walczyłam o wszystko do czego teraz doszłam więc nie podzielę się wszystkim co wiem bo kosztowało mnie to ogrom czasu i pracy. Doświadczenie nie przychodzi samo - trzeba je nabyć własnymi rękami!!!
  • mam dość wmawiania mi, że Wam nigdy się nie uda - ja jestem przykładem, że można. Trzeba bardzo ale to bardzo chcieć. 
Szkoda, że nigdy nie liczyłam która to z kolei rolka krepiny w moich rękach. Setki to chyba mało powiedziane, bo naprawdę sporo przeszło jej przez moje palce ostatnimi laty.
Jeśli pytacie jaka to technika to są to róże cukierkowe, skręcane z jednego paska krepiny a nie składane z pojednczych płatków, bo sporo osób się o to ze mną kłóci. Weźcie pod uwagę jeszcze fakt, że nie spotkałam się z identycznymi różami u dwóch osób. Każdy robi inne, zawsze jest szczegół, który je różni. Znam osoby, które robią tak charakterystyczne róże cukierkowe, że po zdjęciu mówię kto je robił. Ja też zaglądam na Wasze blogi, też podziwiam, podglądam.czasem trzeba sobie zadać pytanie: "co lubię robić najbardziej?". Ja również chciała bym spróbować innych technik, tworzenia czegoś zupełnie innego bo u kogoś mi się spodobały prace ale wiem, że to nie dla mnie i się za to nie biorę. A jeśli już daną technikę chciała bym zgłębić to nie pisała bym do kogoś kto tworzy tylko szukała bym w internecie, analizowała i metodą prób i błędów walczyłabym o swój styl.

Nie wiecie ile zarwałam nocy, ile ich praktycznie nie przespałam  pracując, nie wiecie ile poświęciłam by do tego wszystkiego dojść. A rano czekała mnie rzeczywistość czyli dzieci z poranną pobudką pomimo tego, że spałam tylko dwie godziny.

Ten wpis będę co jakiś czas udostępniała, bo doba jest dla mnie zbyt krótka aby wracać do tematu po raz kolejny. Jeśli ktoś się z tym nie zgadza i odwraca ode mnie to jego wybór. Dziękuję tym, którzy chociaż troszkę potrafią spojrzeć na to wszystko z mojej perspektywy i nadal tu ze mną będą.


Ps1. Czasem ludzie pytają czy moje dzieci nie śpią po nocach, że ciągle świeci się światło - odpowiadam: "dzieci śpią - tylko ja pracuję" :-)

Ps2. Znalazłam trochę starych zdjęć więc zobaczcie jak to było kiedyś. Nawet zdjęcia miały beznadziejną jakość. Kilka lat minęło i wiele się nauczyłam :-)









wtorek, 10 lutego 2015

Kwiaty na gałęzi

Nadal mamy zimę czasem przerywaną kilkoma dniami bardziej wiosennej aury. Nawiązując do wiosny ostatnio tworzyłam dekorację na zamówienie Pani Marzeny. Miały być dwa odcienie żółtych róż, niestety był jeden bo jak wiadomo zawsze kiedy trzeba nie można dostać odpowiednich materiałów. Dekoracja zaplanowana była na 150cm wysokości, na niej róż w różnych wielkościach i różane pąki. Na szczęście mam pod oknem pięknie rozrastającą się co wiosny wierzbę z falowanymi gałązkami, które zawsze nadają się do dekoracji.
Kiedy robiłam kwiaty jeszcze nie miałam przed oczami ostatecznej wizji i jak zwykle dopiero efekt końcowy ukazał się po zakończeniu pracy. Ta gałąź z kwiatami bardzo skojarzyła mi się z wiosną, zwłaszcza przez żółty kolor, ciepły i słoneczny.

Zapraszam Was do oglądania :-)











Zima, zima .......

Jak kiedyś bardzo nie lubiłam zimy, tak teraz doceniam jej zalety. Mogę spokojnie posiedzieć w domu, znajduje chwilę na książkę, małe lenistwo, ciepłą kawę. Więcej mogła bym wyliczać ale w każdej porze roku odnajdujemy dobre strony. Mam również więcej czasu na pracę, bo dzieciaki są uziemione a latem do nocy biegamy po podwórku.
Zimą mam piękne widoki z okna - południowo - wschodnia część Polski - Beskid Niski.






piątek, 9 stycznia 2015

Witam w roku 2015

Nowy Rok.
 Jakoś trudno przestawić się na ta 15. Chyba tylko wraz z kolejnymi urodzinami moich dzieci zdaję sobie sprawę z tego, jak nieubłaganie mijają dni, miesiące i lata... A sama mam wrażenie że zatrzymałam się w miejscu. Choć przecież tak wiele się wydarzyło. Pewnie kolejne lata uciekną gdzieś jeszcze szybciej i trudniej będzie się z tym pogodzić. 

Podsumowując miniony rok zauważyłam jak trudno znaleźć mi czas na wiele rzeczy. Chociażby na prowadzenie tego bloga. Chciała bym aby istniał. Nie każdy ma konto na Facebooku, gdzie bywam najczęściej. Są osoby, które tutaj zawsze mogą zajrzeć. Utworzyłam sklep internetowy ale i tam jest niewiele z tego, o można zobaczyć na Fb. Postanawiam jakimś cudem wygospodarować chwilę w tygodniu aby dodawać tutaj wpisy. 

W ostatnim roku w mojej twórczości sporo się działo. Ciągle uczę się czegoś nowego. Mam tyle pomysłów na dekoracje, tyle planów odkładanych na przyszłość. Niestety. Plany muszą poczekać aż moje dzieci nieco podrosną i pozwolą mi tworzyć na tyle, na ile sama bym sobie tego życzyła.

Mam trzech synów. Dwóch z nich znacie już ze zdjęć w akcji krepina. Większość z Was nie wie, że w sierpniu zostałam mamą po raz trzeci. Tak po raz trzeci!!! Zapewne dobrze udało mi się to ukryć dla moich obserwatorów z Facebooka ponieważ do końca ciąży tworzyłam, nawet do ostatniego dnia :-) Nie zdążyliście kochani zauważyć mojej przerwy na szpital i szybkie dojście do siebie. Jednak nie potrafię długo żyć bez krepiny :-)

 Czasem nie wiem sama skąd brałam na to siłę i czas. Czasem sypiałam po 3 godziny aby zrealizować zamówienia. Czasem dzieci jak to dzieci funkcjonowały na takich obrotach, że pozostawało tylko nocne tworzenie. Czasem poparzone ręce nie pozwalały pracować. Takie przeciwności losu jak sami zapewne wiecie spadają na nas właśnie wtedy, kiedy jest najwięcej do zrobienia.

Niczego nie planuję i nie postanawiam na ten nowy rok. Już przywykłam (choć nie do końca się z tym pogodziłam), że przy dzieciach niczego nie da się zaplanować. Nie wiem co wydarzy cię jutro, ile nocy czeka mnie nieprzespanych, ile Waszych wspaniałych zamówień napłynie i ile sił da mi ten rok na pracę, bo zapewne dzieci spożytkują moją energię w 99%. Mam tylko nadzieję, że pogodzę wszystko tak, aby każdy był zadowolony - Wy z oglądania moich prac - ja z własnej twórczości  - moje dzieci i mąż ze spędzonego ze mną czasu. 

Wam kochani życzę dużo sił w tym 2015 roku, zdrowia, chęci do życia, codziennego uśmiechu, wielu radości i pięknych chwil, realizacji planów i marzeń. Niech ten Nowy Rok będzie taki, aby w Sylwestra żałować, że się już kończy. 
Życzę tego Wam i sobie.



Kto jeszcze nie wie i nie zna to zapraszam do sklepu:



czwartek, 14 sierpnia 2014

Kto da mi kopa do nadrobienia zaległości???

Ale długo mnie tu nie było - 3 miesiące ciszy na blogu bez jakiegokolwiek wpisu. Postaram się to jakoś nadrobić bo powstało sporo prac w tym czasie, jeszcze więcej się pozmieniało a w ciągu najbliższego roku mam nadzieję, że jeszcze więcej zmian nastąpi :-) Oby na lepsze dla mnie i dla Was.

Niestety nie jest łatwo prowadzić jednocześnie bloga, fanpage na Facebooku, tworzyć, samej robić i obrabiać zdjęcia, odpowiadać na wiadomości (co jest bardzo czasochłonne), załątwiać papierkowe sprawy a do tego mieć dom i dzieci na głowie. Jednym słowem ciągły wyścig z czasem i brak odpoczynku. Ale wiem, że wiele z Was też tak działa realizując swoje pasje po nocach kiedy dom zasypia :-)
W najbliższym czasie będę nieco mniej tworzyła - poznacie i powód ale w swoim czasie :-)

Życzę Wam pięknego i udanego długiego weekendu, pięknego słoneczka,odpoczynku i uśmiechu :-)

Na zdjęciach bukiet prezent na ślub (18 róż)